W półfinałowych meczach Kętrzyńskiej Ligi Futsalu Granica Kętrzyn pokonała po znakomitym spotkaniu Różankę 4:1, a Chorzela Team rozbiła rewelację rozgrywek drużynę Vive Champion aż 6:1. Kibice wychodzili z hali MOSiR zadowoleni, bo obejrzeli dobry futsal.
Różanka przystąpiła do spotkania z Granicą Kętrzyn w roli faworyta. Bo w rundzie zasadniczej wygrała 1:0, do tego zajęła w tabeli wyższe miejsce niż drużyna złożona z IV-ligowców. Żeby jeszcze było mało, do drużyny dołączył Radosław Stępień, zawodnik II-ligowej Olimpii Elbląg. To wszystko było jednak za mało w niedzielę na Granicę, która rozegrała swój najlepszy mecz w Kętrzyńskiej Lidze Futsalu. Gwiazdą Granicy w tym spotkaniu był Damian Roksela. Rozpoczął strzelanie pod koniec pierwszej połowy pięknym strzałem z ostrego kąta. Na początku drugiej pokazał, że w piłce nie można się poddawać, nawet w beznadziejnych sytuacjach. Gdy już prawie przewrócił się na piłce w środkowej strefie, leżąc zagrał do partnera tak, że tamtemu wystarczyło tylko dołożyć stopę i było 3:0. Przez kilka minut Różanka próbowała. Niestety, nie odblokował się Sebastian Żukowski, który od kilku kolejek ligi nie może trafić do bramki. Różanka strzeliła jeszcze bramkę na 1:3 i przycisnęła. I wtedy Mateusz Papliński, niczym Artur Siódmiak trafił przez całe boisko do pustej bramki. Mateusz miał trudniej niż Król Artur, bo musiał strzelać nogą. I było po meczu. Ireneusz Żukowski, kierownik Różanki nie krył rozczarowania. Liczył na zwycięstwo swoich chłopaków i na wielki finał.
– Mecz był na remis, ale zabrakło goli z naszej strony, a przecież sytuacje były – podsumował spotkanie.
Z kolei Damian Roksela nie chciał przyjmować gratulacji za MVP półfinałów, bo jego zdaniem na ten wynik zapracowała cała drużyna.
W drugim spotkaniu Chorzela Team długo męczył się z rewelacją ligi Vive Champion. Męczył się, bo Paweł Krawiec, który w ćwierćfinale zatrzymał Świętych, długo nie chciał skapitulować. Wynik otworzył indywidualną akcją Adam Sepczyński. W drugiej połowie kibice krzyczeli do Mateusza Korowaja, żeby coś „wykombinował”, bo nudą wieje z boiska. Korowaj nie chciał nic „kombinować”, przeciwnie kilkukrotnie obronił swoją drużynę przed stratą bramki. Ale w końcu Vive wyrównało i przez chwilę zapachniało emocjami w końcówce. Ale tylko chwilę, bo następne bramki strzelali już tylko ubiegłoroczni mistrzowie – Chorzela Team. W sumie zaslużone zwycięstwo i znakomity mecz w wykonaniu króla strzelców ligi – Adama Sepczyńskiego. Mniej gadania – więcej grania, to był dobry kierunek i niezwykle skuteczny.
Przed południem o miejsca 5-8 zagrali przegrani ćwierćfinaliści. Zalani Junior Starsi rozbili 9:0 Extreme Team, a Święci pokonali Carolewię 4:2.
źródło i zdjęcia: nmketrzyn.pl