45 rocznica „zwycięskiego remisu” na Wembley uczczona w Kętrzynie. Gościem honorowym wydarzenia był Jan Tomaszewski – człowiek, który zatrzymał Anglię w 1973 roku podczas historycznego meczu na Wembley.
Zanim jednak Jan Tomaszewski pojechał zobaczyć kętrzyńskie Wembley, spotkał się z młodzieżą, by opowiedzieć dlaczego warto uprawiać sport, a w szczególności piłkę nożną.
– W czasie swojej 10-letniej kariery reprezentanta Polski zwiedziłem niemal cały świat – mówił wczoraj w hali Mistrzów Jan Tomaszewski.
Podał też receptę na sukces. Oprócz wykonywania poleceń trenerów i wychowawców poradził młodym sportowcom coś jeszcze. Aby sami wyznaczali sobie cele.
– Żeby już więcej ten z „dwójką” mnie nie wyminął, żeby tamten już nie był szybszy ode mnie – mówił Tomaszewski.
Ale przede wszystkim kazał odsunąć od treningów KOR, czyli komitet oszalałych rodziców. Dla nich zadanie ma proste. Aby przygotować młodego sportowca pod względem diety i zapewnić odpowiednią fizjoterapię po treningach i meczach.
– Nic więcej – zapewniał Tomaszewski podczas spotkania z młodzieżą.
Rady to jedno, ale były też pytania. Jedno z nich, zadane przez młodą adeptkę sportu było nader celne.
– Który mecz uważa pan za najważniejszy w swojej karierze – zapytała dziewczynka.
Jan Tomaszewski nie miał wątpliwości, że tym spotkaniem był jego reprezentacyjny debiut w bramkarskim dresie. To było spotkanie z RFN, przegrane przez naszą drużynę 1:3. Wszystkie gole „zawalił” Tomaszewski, wyśmiewany przez prasę następnego dnia. Wypadł po nim z kadry, ale przysiągł sobie, że do niej wróci.
– W czasie treningów już gasło mi w oczach światło, ale dalej pracowałem – mówił wczoraj Tomaszewski.
Wszystko po to, by udowodnić wszystkim, jak bardzo się mylą. I dopiął swego, po półtorarocznej nieobecności w kadrze, w końcu stanął między słupkami bramki i przez 10 lat żaden z kibiców nie wyobrażał sobie polskiej bramki bronionej przez innego goalkeepera.
jz